– Pomyśl nad tym, moja Gwenifer. To mi się wydaje najlep
– Pomyśl nad tym, moja Gwenifer. To mi się wydaje najlepsze małżeństwo z prawdopodobnych, mój najdroższy przyjaciel i moja siostra. Wtedy on byłby mi bratem, a jego synowie dziedzicami... – W ciemności otoczył ją ramionami i dodał: – Ale teraz musimy się postarać o to, byśmy nie potrzebowali pozostałych dziedziców, moja kochana, poza tymi, których ty mi dasz. – Oby Bóg tak sprawił – szepnęła, idąc w jego ramiona. Starała się odsunąć od siebie wszystko inne poza Arturem, teraz, w jej objęciach. Morgiana zwlekała z położeniem się. Kiedy już dopilnowała, czy wszystkie kobiety są bezpieczne, stanęła przy oknie. Elaine, z którą dzieliła łoże, szepnęła: – Chodź spać, Morgiano, już późno, musisz być zmęczona. Morgiana potrząsnęła głową. – Nie jestem śpiąca. Chyba księżyc wzburzył mi krew. Nie chciała się kłaść i zamykać oczu. Nawet jeśli nie miała już Wzroku, to męczyła ją własna wyobraźnia. Wokół niej mężczyźni łączyli się ze swymi żonami... prawie jak święto Beltanu w Avalonie, pomyślała z kwaśnym uśmiechem... Była pewna, że nawet nieżonaci żołnierze znaleźli sobie jakieś kobiety na tę noc. Wszyscy, począwszy od króla, aż do stajennego, leżeli dzisiaj w czyichś ramionach, z wyjątkiem dam dworu królowej. Gwenifer uważała ochronę ich cnoty za własny obowiązek, tak jak to powiedział Balan. A ja jestem pilnowana razem z nimi. Lancelot na ślubie Artura... nic z tego nie wyszło, chociaż nie z ich winy. A teraz Lancelot unika pozostawania w zamku, kiedy tylko może... bez wątpienia dlatego, by nie patrzeć na Gwenifer w objęciach Artura! Ale jest tu teraz... i tak jak ona, jest takiej nocy samotny, między żołnierzami, na pewno marzy o królowej, o jedynej kobiecie w całym królestwie, której posiadać nie może. ponieważ z pewnością każda kobieta na dworze, zamężna czy nie, była tak chętna, by go posiadać, jak ona sama. Gdyby nie taki pech na weselu Artura, już by go zdobyła, a ze względu na to że był człowiekiem honoru, gdyby zaszła w ciążę, poślubiłby ją. Choć to mało prawdopodobne, bym zaszła w ciążę po tym, co przeszłam przy porodzie Gwydiona... ale tego nie musiałabym mu mówić. i potrafiłabym uczynić go szczęśliwym, nawet gdybyśmy nie mieli najmłodszych. Był pora, że mnie pragnął, zanim jeszcze poznał Gwenifer, a nawet następnie... gdyby nie tamten wypadek, sprawiłabym, że w moich ramionach zapomniałby o niej... Wcale nie jestem niegodna pożądania... kiedy dzisiaj śpiewałam licznych rycerzy spoglądało na mnie łakomie... Mogłabym sprawić, by Lancelot mnie pragnął... – Nie idziesz spać? – spytała Elaine niecierpliwie. – jeszcze nie... chyba się trochę przejdę – powiedziała Morgiana, chociaż jest to zabronione. Elaine skuliła się zalękniona, co tak denerwowało Morgianę. Zastanawiała się, czy Elaine zaraziła się tym od Gwenifer, jak gorączką albo nową modą noszenia welonu. – Nie boisz się, tam na dworze śpi tylu facetów... Morgiana się roześmiała. – A myślisz, że nie nudzi mi się już spać samej? – Ale spostrzegła, że taki żart uraził Elaine, więc dodała delikatniej: – Jestem siostrą króla. Nikt się nie ośmieli zaczepiać mnie mimo własnej woli. Naprawdę uważasz, że jestem taka atrakcyjna, że żaden mężczyzna mi się nie oprze? Mam dwadzieścia i sześć lat, nie jestem taką kuszącą, świeżutką dziewicą jak ty, Elaine. Nie zdejmując szat, położyła się obok Elaine. Tak, jak się obawiała, w ciszy i ciemności jej wyobraźnia – a może był to Wzrok? – tworzyła obrazy: Artur z Gwenifer, w całym zamku mężczyźni z kobietami połączenia miłością albo prostym pożądaniem.